I
Głębsze zainteresowanie postacią i dziełem Ulryka Zwingliego datuje się właściwie dopiero od pięćdziesięciu lat. Przełomową datę stanowi rok 1931, w którym uroczyście obchodzono 400-lecie Reformacji niemiecko-szwajcarskiej. Zwrócenie uwagi na reformatora z Zurychu jest swego rodzaju ekumenicznym zobowiązaniem. Międzywyznaniowy dialog stanie się niemożliwy, jeżeli zaangażowani weń partnerzy będą mieli przed sobą przerysowany, nieautentyczny obraz początków Reformacji. Współautorem rzeczowego dialogu musi stać się także: prawdziwy Zwingli.
Trzeba jednak stwierdzić, że po stronie katolickiej osoba i poglądy Zwingliego nie sprowokowały tak intensywnych i wnikliwych badań, jakie od wielu łat prowadzi się nad Marcinem Lutrem i Janem Kalwinem1. Jest to spore niedopatrzenie i powód do odrobienia zaległości, i to tym więcej, jeżeli prawdą jest stwierdzenie sformułowane przez teologa protestanckiego, że spośród trzech wielkich reformatorów Luter jest najbardziej religijny, Kalwin najbardziej systematyczny, a Zwingli najbardziej uduchowiony (W. Köhler).